W odwiedzinach u Puchatka
Połonina Wetlińska to zdecydowane must to go w
Bieszczadach. Szczególnie polecamy rodzinom z dziećmi. Każdy mały turysta
będzie chciał odwiedzić słynną Chatkę Puchatka. A może spotka na górze
bajkowego miłośnika miodku?
Połonina Wetlińska to oprócz Tarnicy najbardziej
popularny szlak w Bieszczadach. Do Chatki Puchatka można dotrzeć kilkoma
szlakami: żółtym z Przełęczy Wyżnej,
czerwonym z Brzegów Górnych oraz przez Przełęcz Orłowicza również szlakiem
czerwonym. My standardowo wybieramy najkrótszą drogę - szlakiem żółtym z Przełęczy
Wyżnej. To już nasz trzeci i właściwie ostatni dzień w górach z Am. i chcemy na
koniec trochę zwolnić tempo. Spacer do Chatki Puchatka jest idealnym pomysłem
na tą okazję. Trasa króciutka - według mapki za nieco ponad godzinę będziemy na
górze.
Rozpoczynamy standardowo na parkingu przy drodze
między Wetliną a Brzegami Górnymi. Na samym początku po prawej stronie mijamy
malutką galerię a kawałek dalej po lewej...ekologiczny kibelek. I nie mam tu na
myśli ścieżki w krzaczkach, ale suchą toaletę kompostującą, jaką Bieszczadzki
Park Narodowy postawił przy szlaku. Na początku szlak prowadzi dosyć łagodnie,
po kwadransie wchodzimy do lasu i tutaj zaczyna się podejście pod górkę po
kamienistej drodze. Trasa przez las jest bardzo przyjemna i ładna. Czujemy się
jakbyśmy spacerowali leśnym wąwozem - wystające korzenie robią niesamowite
wrażenie. Po kolejnym kwadransie wychodzimy z lasu. Jeszcze tylko krótki spacer
połoniną i docieramy do najwyżej położonego schroniska w Bieszczadach - Chatki
Puchatka (1228m.n.p.m.).
Jesteśmy pod wrażeniem tego miejsca. Schronisko
jedyne w swoim rodzaju. W żaden sposób nie przypomina znanego wszystkim
Morskiego Oka czy innego tatrzańskiego schroniska, dostępnego dla wszystkich
mniej lub bardziej ekskluzywnych turystów. Chatka Puchatka okazuje się być
schroniskiem dla "prawdziwych turystów". Takich którzy wiedzą po co w
góry przychodzą. Nie ma tu elektryczności, bieżącej wody ani kanalizacji. Wodę
czerpie się ze źródełka nieopodal, więc nikogo nie dziwi fakt, że za wrzątek z kuchni
trzeba zapłacić. Toaleta znajduje się na zewnątrz, a żeby się umyć też trzeba
iść do źródełka. Warunki spartańskie, ale za to klimat typowo górski, a widoki przepiękne! Zauroczeni tym miejscem
kodujemy w głowie na prywatnej liście planów, że trzeba tu przyjechać kiedyś
przenocować, by poczuć ten klimat na własnej skórze. Koniecznie! Tymczasem
znajdujemy Puchatka, robimy pamiątkowe zdjęcie i ruszamy w drogę powrotną.
45 minut później jesteśmy już w samochodzie i powoli
żegnamy się z nasza pierwszą wspólną wyprawą w góry. Było pięknie! Do domu
wracamy dopiero jutro, ale już dziś, już teraz zaczynamy tęsknić za
bieszczadzkimi połoninami... A jak to po udanej wyprawie zawsze bywa, w głowie
rodzą się już nowe pomysły na wspólną podróż... Nigdy nie przestanie zadziwiać
mnie to, jak jedna podróż potrafi zainspirować do kolejnej i kolejnej... To tak
jakby otworzyć niewidzialne drzwi horyzontu, za którymi jest coraz więcej
pięknych miejsc do zobaczenia. A wiecie co jest w nich najpiękniejszego? Jest
ich nieskończenie wiele....
Komentarze
Prześlij komentarz