Spływ najpiękniejszym szlakiem rzecznym w Polsce
Dla tych, którzy
podobnie jak my rozpoczynają lub planują rozpocząć swój letni romans z Mazurami
polecamy koniecznie wygospodarować sobie przynajmniej jeden dzień na kajaki.
Spływ Krutynią to kolejne must to podczas wakacji na Mazurach. Nie trzeba wcale
być profesjonalistą, ba! można nawet być kompletnym laikiem by przepłynąć
najpiękniejszym szlakiem rzecznym w Polsce. Wystarczą dobre chęci i przynajmniej dwie
ręce do wiosłowania. Nie zaszkodzi też zamówić sobie ładną pogodę. Krutynia- rzeka
przepływająca przez wioskę Krutyń i licząca prawie 100km długości wraz z 17
jeziorami tworzy malowniczy i bardzo popularny na Mazurach szlak kajakowy.
Naszą przygodę z
kajakami podzieliliśmy na dwa dni. Pierwszego popłynęli tatusiowie, drugiego
mamy. Teoretycznie możliwe było popłynięcie kajakiem z dzieckiem, nawet
trzymiesięcznym. Tak przynajmniej zapewniał nas właściciel wypożyczalni
kajaków. To był nasz pierwszy spływ, nie widzieliśmy nigdy szlaku, nie
wiedzieliśmy jak szybko płynie woda i jaką rzeczywiście głębokość na rzeka.
Mimo, iż propozycja rodzinnego spływu kusiła swoją atrakcyjnością,
zdecydowaliśmy się na spływ bez dzieci. Później dotarło do nas, że mogliśmy
wynająć łódkę lub gondolę z przewoźnikiem i wtedy popłynęlibyśmy wszyscy razem.
Jednak frajda z tego, że płyniesz samodzielnie była chyba większa.
Na pierwszy raz
wybraliśmy jedną z krótszych tras Krutyń-Rosocha. Startowałyśmy w rezerwacie
Krutnia, do którego minibusikiem dowieziono nas z bazy wypożyczalni kajaków. Z
miejsca, gdzie zatrzymuje sie bus do brzegu rzeki trzeba przenieść sobie kajak
i cały osprzęt. Niby tylko 50 metrów, ale trochę się umęczyłyśmy. Lokalsi
wywęszyli w tych nieszczęsnych 50 metrach niezły biznes. Za piątaka panowie ze
specjalnymi wózkami przewiozą Ci kajak i sprzęt do brzegu rzeki. Nie żebym
żałowała 5zł, ale bez przesady. Same dałyśmy rade, a 5 przydała się później, w
innym miejscu na trasie, kiedy miejsce przenoski kajaka faktycznie było
trudniejsze i dwie niezbyt krępe kobitki nie dały sobie same rady.
Spływ zaczynamy kierując
się w lewo wraz z prądem rzeki i innymi kajakarzami. Od momentu odbicia od
brzegu płyniemy bardzo płytkim odcinkiem rzeki. Właściwie nie musimy wiosłować
niesie nas spokojny prąd. Małymi utrudnieniami a jednocześnie okazjami do
użycia wioseł są leżące pod wodą kłody drzew, które trzeba umiejętnie ominąć
oraz przepływające obok nas łódki i inne kajaki. Tych ostatnich jest naprawdę sporo,
ponieważ trasa, którą wybrałyśmy jest jedną z najpopularniejszych dla
nowicjuszy. Jest po prostu łatwa i przyjemna. Jest również przepiękna. Płynąc
nią mamy wrażenie, że płyniemy po tafli dużego, pięknego akwarium. Woda jest krystalicznie
czysta, widać dno i wszystkie żyjątka mieszkające pod wodą. W pewnym momencie
przy brzegu mijamy gniazdo łabędzi z młodymi!
Płyniemy tak sobie około
40 minut, po czym dopływamy do wsi Krutyń. Tutaj mijamy port i bar, a także
naszych mężczyzn z córkami dzielnie nam kibicujących z barowego tarasu. Z
przejęcia po raz pierwszy odkąd wypłynęłyśmy wpadłyśmy w krzaki! W miejscu,
gdzie jesteśmy jest bardzo duże natężenie ruchu na wodzie (zatrzymuje się tu i
mija mnóstwo kajaków i można mieć trudności z ich bezkolizyjnym wyminięciem).
Wydostajemy się z
krzaków i płyniemy dalej. Rzeka robi się trochę głębsza a nurt odrobinę
szybszy. Około godzinę później dopływamy do młyna wodnego w Zielonym Lasku.
Jeśli chcemy płynąc dalej musimy w tym miejscu przenieść kajaki na drugą
stronę. I właśnie tutaj przydaje nam się zaoszczędzona piąteczka, o której
pisałam wcześniej. Panowie błyskawicznie przewożą nam kajak, podczas gdy my
wsuwamy po bułce :) Godzinę po przenosce przepływamy pod mostem i dobijamy do
końca naszej trasy - portu Rosocha. Na uwieńczenie naprawdę przyjemnej
wycieczki zjadamy pyszne ciacho z baru w porcie i czekamy na transport z
wypożyczalni. Było naprawdę super, mamy ochotę płynąć dalej...
PS. Podobno w samej wsi
Krutyń jest sporo atrakcji, szczególnie dla rowerzystów i miłośników jazdy
konnej (piękne trasy wzdłuż mazurskich jezior i rezerwatów przyrody). Poza tym
wędkarze również mają tu co robić. Oprócz tego w okolicy znajduje się Muzeum
Przyrodnicze Mazurskiego Parku Krajobrazowego. My zaliczyliśmy póki co tylko
kajaki. Na resztę podczas tego wyjazdu brakło nam czasu. Ale nie żałujemy, bo
czujemy, że jeszcze tutaj wrócimy... :)
A Wy? Byliście? Płynęliście? Jakie macie wrażenia? Polecacie? :)
Komentarze
Prześlij komentarz